poniedziałek, 25 marca 2013

~~Rozdział piąty~~


***Oczami Roberty***
 
- Obiecujemy -powiedziałam poszłyśmy się pakować mama była wściekła a tata cieszył się razem z nami -jak myślisz przejdzie mamie nie chce by była na nas zła i się od nas odwróciła .
- Nie obchodzi mnie to. Zawsze była przeciwko nam. Raczej nie będzie się długo gniewać - Simona odsłoniła białe zęby w szczerym uśmiechu.
cieszyłam się ,że nareszcie była choć trochę przekonana do tego wyjazdu wszystko zmierzało ku dobrej drodze nie mogę się normalnie doczekać Osborn jest najlepszym facetem jakiego spotkałam cieszę się ,że to będzie nasz menadżer jestem także ciekawa co będziemy robić w tym

Londynie .Przecież tam mieszka tyle sław i podobno okolice też są piękne .Wyjęłam czarną walizkę z szafy i zaczęłam układać tam swoje niezbędne rzeczy bez których nie przetrwam Simona robiła tą samą czynność .Po dwóch godzinach do pokoju przyszli rodzice -Simona ,Roberta-odezwała się nasza rodzicielka spojrzałyśmy na nią pytająco -Cieszę się ,że jedziecie tam ,bo chcę by wasze marzenia się spełniły -nie dałam jej dokończyć bo podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam
-mamo nawet nie wiesz jak się cieszę .-dałam jej odetchnąć nagle tata wyciągnął coś z kieszeni
-Dziewczęta chciałem wam to dać kiedy będziecie się już wyprowadzać ale nie wiadomo co dalej będzie i jak to się potoczy dlatego dajemy wam to teraz -podał nam granatowe pudełko otworzyłam je razem z siostrą
i nie mogłam uwierzyć był to naszyjnik

przepołowione serca jedna połówka była dla mnie a druga dla Simony
razem się ucieszyłyśmy podziękowałyśmy rodzicom a oni pomogli nam je na siebie założyć wyglądały pięknie serce było czarne i idealnie pasowało do każdego stroju .Po chwili skończyłyśmy się pakować i poszliśmy obejrzeć film z rodzicami chcieliśmy spędzić tą ostatnią noc z nimi
oglądaliśmy ''umrzeć dla tańca'' bardzo ładny film wszystkim nam się podobał .była godzina 1 byłyśmy zmęczone zresztą tak samo jak rodzice .Poszłyśmy do pokoju wszystko było naszykowane ubrania na jutro i spakowane walizki ,wysprzątany pokój tylko my musiałyśmy się jeszcze ogarnąć Simona jako pierwsza poszła do łazienki a ja postanowiłam ,że przejrzę sobie internet w tym czasie wyjęłam straszy i trochę popsuty laptop jakoś udało mi się go odpalić i włączyłam laptop potem twitter a następnie jakieś serwisy Na facebooku miałam kilka wiadomości od znajomych odpisałam i zamknęłam kartę potem twitter obserwowałam zespół one direction nie wiem po co lubiłam ich muzykę nawet ale do nich mnie jakoś strasznie nie ciągnęło widziałam ,że Zayn dodał coś było to zdjęcie całej grupy jak grali coś w studiu a pod zdjęciem napisał ''no to jutro powitamy naszych nowych tancerzy'' pomyslalam ,że nawet fajnie było by z nimi potańczyć ale to tylko taka fantazja
po chwili z łazienki wyszła Simona -no co tam gotowa na podbój -zapytałam śmiejąc się byłam naprawdę w dobrym humorze
- Czy ja wiem? - powiedziała przeczesując ręką długie do pasa włosy - Jakoś nie zbyt. Ale dla ciebie zrobię wszystko.
-Kocham Cię siostrzyczko ..wiesz nie mogłam trafić na lepszą bliźniaczkę
Simony przewróciła oczami i spojrzała na zdjęcie one direction które było wyświetlone na monitorze.
- A ty dalej? - wywróciła oczyma. Nie przepadała za nimi.
-ale co -spojrzałam na siostrę
- No ty... noo... Jezuu... Jak oni się nazywają? - pokazała na monitor.
-one direction –odparłam
- No właśnie! - krzyknęła - Kolejna fanka? Dlaczego, dlaczego jest nią akurat moja siostra - zrobiła minę aktorki grającej w dramacie
-Co .!?-powiedziałam zdziwiona -źle zrozumiałaś przypadkiem wpadłam na to zdjęcia lubię kilka ich piosenek z tego względu ,że fajnie się przy tym tańczy ale za nimi nie przepadam
- Robi...! Jestem twoją siostrą! Znam cię - puściła do mnie oczko wystawiając przy tym język
-Oj ,przestań mówię jak jest-wyłączyłam laptopa i skierowałam się do łazienki po godzinie byłam już świeżo ogarnięta .Simona już spała zrobiłam to samo


Rano**


obudził mnie mój wspaniałomyślny ojciec -Córeczko pan Osborn czeka na was na dole -szybko zerwałam się i poszłam się szykować razem z Simoną po 30 minutach byłyśmy gotowe do wyjścia Osborn i tata zanieśli nasze bagaże a my dokańczałyśmy nasze śniadanie .potem najtrudniejsze ''pożegnanie''nasza mama się rozkleiła a mi mało brakowało tata się cieszył ,że nam się udało ale niestety nie mogli zawieźć nasz na lotnisku bo musze jechać pracować dlatego jedziemy z Osbornem to jest nasz pierwszy raz kiedy będziemy latać samolotem ja się cieszyłam ale Simona trochę panikowała.
- I po co mi to było?! – jęknęła
-nie bój się przeżyjemy każdy lata samolotem to nie jest wcale takie niebezpieczne niektórzy latają kilka razy dziennie dasz radę nie marudź-poklepałam ją po ramieniu
byliśmy już na lotnisku przeszliśmy przez odprawę i skierowaliśmy się na nasz samolot za 10 minut mieliśmy odlatywać ja siedziałam koło Simony a obok niej siedział Osborn -a tak w ogóle to kto nas odbiera z tego lotniska -skierowałam się do naszego nowego menadżera -zobaczycie to mała niespodzianka -uśmiechnął się
- Nie lubię niespodzianek - burknęła Simona wbijając paznokcie w tapicerkę siedzenia
-to je polubisz -odgryzł się Osborn
- No jasne! Pan wie, że jak coś mi się nie spodoba, to krzyczę! - powiedział - Ja jestem z rodzaju tych kłótliwych bestii!
-Dobrze ,dobrze uspokój się już nie bądź taką rozwydrzoną gwiazdką jak pan Bieber -dalej już nikt nic nie powiedział lot szybko nam zleciał Simona nawet dobrze go zniosła myślałam ,że będzie gorzej .Odebraliśmy bagaż i wyszliśmy czekaliśmy jakieś 15 minut na naszą ''niespodziankę'' po chwili jakiś chłopak podleciał do Osborna i zaczął się witać a za nim 4 jeszcze innych chłopaków
- ALe delegacja! - zaczęła zrzędzić Simona
-haha no dokładnie ciekawe kim oni są -zastanawiałam się i nagle mnie olśniło -przecież to ten zespół -myślałam ,że Simonie zaraz oczy wypadną
- Boże! Kiedy najbliższy lot do Los Angeles? - zaczęła przeglądać  rozkład lotów
-haha Simona spokojnie nie może być aż tak źle -Osborn spojrzał na nas po czym zaczął nas wołać podeszłam razem z Simona a raczej ja podeszłam zaciągając tam moją siostrę -wariatkę stanęłyśmy obok naszego menadżera i czekałyśmy na rozwój dalszej sytuacji -no więc to jest Harry ,Liam ,Zayn ,Louis ,Niall -wskazał kolejno na chłopaków powiedziałam krótkie ''część''i spojrzałam karcąco na Simone lecz ona nadal nie reagowała więc szturchnęłam ją łokciem wtedy się odezwała
- No co?!

cały zespól patrzył się na lekko naburmuszoną Simone -zachowuj się -szepnęłam jej na ucho
- CO zachowuj się?! Nie matkuj mi! - na szczęście mówiła do mnie po cichu.
Patrzyli na nas jak na wariatki super start Simona nie ma co nagle chyba Harry nie byłam pewna jeszcze jak się nazywają odezwał się -Simona tak .?-spytał patrząc na moją siostrę
- Nie! – odburknęła
-Dlaczego jesteś taka zła -spytał Blondyn chyba Niall
- A dlaczego farbujesz włosy? - zapytała uszczypliwie
na co chłopcy zaczęli mówić coś  w stylu''uuu teraz to ci pojechała''
-Simona zachowuj się do cholery zachowujesz się ja Bieber nagle koło Blondyna pojawił się szatyn -ktoś mnie wołał -nie mogłam w to uwierzyć co robi tu Justin Bieber
- Ooo! A teraz zawołaj Harrego Pottera!

Może się pojawi! – zakpiła
wszyscy zaczęli się śmiać
-zabawna jesteś -odezwał się Liam który pękał ze śmiechu -a tak w ogóle to co ty tu robisz Justin -zwrócił się Osborn do szatyna -Chłopaki mówili ,że przywozisz jakieś ładne laski to odwiedziłem was byłem w pobliżu a po za tym podobno mają mnie uczyć jakiejś choreografii -podrapał się po szyi
- To ja idę sobie kupić bilet powrotny! - powiedziała do mnie Simona.
Nie wiadomo czemu Harry podbiegł do niej i przełożył ją sobie przez ramię na co ona zaczęła piszczeć i walić go po plecach wszyscy się śmiali nawet Osborn a chwilami nawet zła Simona
- Dobra! Puść, albo dostaniesz w pysk tak, że ci oczy tyłkiem wypłyną, a koledzy będą cię z ziemi zbierać! - warknęła złowrogo.
lecz loczek nic sobie z tego nie robil wręcz przeciwnie zawołał mulata który prawdopodobnie nazywa się Zayn i podzieli się moja siostrzyczką Harry wziął ją za ręce a mulat za nogi -Ej.! chłopaki nie może tak być tylko jedna jest maltretowana a druga coś trzeba z tym zrobić odezwał się Justin patrząc na mnie ja zrobiłam zdziwioną minę a Simona zwisając zaczęła się ze mnie śmiać
- A teraz powaga! Jak mnie nie puścicie to podam was o molestowanie!- była śmiertelnie poważna - Z nią - pokazała na mnie - Możecie robić co chcecie, ale mnie macie puścić!
nadal nikt jej nie słuchał choć była już mega wkurzona i poważna Harry i Zayn zabrali ją do auta a ja zaczęłam uciekać przed Justinem, Niallem i Louisem którzy desperacko chcieli mnie złapać .Liam rozmawiał z Osbornem idąc w stronę samochodu po chwili opadłam już z sił a trójka pacanów mnie złapała Justin wziął mnie na ręce a ja nawet nie protestowałam i zaczął uciekać przed Louisem i Niallem po chwili byliśmy już wszyscy w samochodzie


Oczami Simony 
  
  
Siedziałam w tym durnym samochodzie. Byłam naburmuszona i wściekła. Z chęcią udusiła bym Robi za to, że mnie w to wciągnęła! Tych dwóch cepów, którzy wsadzili mnie do samochodu też zabiję! Poderżnę gardła, jak nic! Nie odzywałam się. Mulat dźgał mnie palcem w ramię, ale ja nie reagowałam. Nie dawałam się sprowokować. Niech sobie dźga, aż mu bokami wyjdzie!
- Odezwiesz się w końcu?! - zapytał zniecierpliwiony... eee... nie pamiętam 
jak miał na imię. Ten w dłuższych kręconych włosach! 
W odpowiedzi uniosłam dłoń i pokazałam mu środkowy palec. Ten gest w każdym kraju znaczy to samo. Chłopak zmrużył oczy. 
- Tak pogrywasz?! - zezłościł się. Zaczął mnie łaskotać! Cham jeden! - Ałaaaa! Ugryzła mnie! - krzyknął gdy zacisnęłam szczęki na jego ręce. 
Poprawiłam grzywkę, która opadła mi na czoło. Jedyne czego chciałam to położyć się i zasnąć. Na końcu mojej listy było użeranie się z matołami. Robi uśmiechała się.
- No i co się śmiejesz? - warknęłam przez zaciśnięte zęby. 
-chyba spodobałaś się mulatowi –szepnęła 
- A niech się goni! - powiedziałam cicho. Jeszcze jego mi tu brakowało! 
Siedziałam i gapiłam się przez przednią szybę ignorując dźgającego mnie mulata. Jeszcze chwila a wybuchnę! Obije mu tą ciemną mordkę! 
Za dużo wrażeń,przestaniesz ?! - krzyknęłam do niego - Nawet nie wiesz, jak to wkurwia!
- Odezwałaś się! - wrzasnął dumny z siebie
- Zatrzymać się! Wyskoczę przez okno!
Samochód raptownie się zatrzymał. Opony zapiszczały pocierając o rozgrzany asfalt. Wyszłam z pojazdu i podeszłam do okna Osborna. 
- Mówiłam, że nie lubię niespodzianek! Dalej pójdę pieszo.
- Oszalałaś? - zapytał chłopak siedzący za kierownicą
- Tak, oszalałam! Pozwoliłam się tu wywieźć!Podajcie mi adres!
- Masz! - Osborn podał mi karteczkę - Nie zgubisz się?
- Jestem blondynką, nie idiotką!
Włożyłam ręce do kieszeni i ruszyłam poboczem. Samochód, w którym jechała moja siostra minął mnie i pojechał dalej. 


Ja dostałam to czego chciałam. Ciszę i spokój! Nic więcej się nie liczyło! Święty spokój od tamtej chmary! 
Przyszedł do mnie sms
"Simona, co jest?!" 
Od Robi. Włożyłam telefon do kieszeni i szłam dalej. Wiaterek przyjemnie owiewał twarz, mierzwił włosy. Napawał błogim spokojem. Muszę uporządkować myśli. To co się dzieje jest co najmniej dziwne. Pewnie większość dziewczyn w moim wieku skakało by z radości, że poznało One... coś tam! Ja nie! 
Gdyby to był 50 cent, albo Eminem. Ooo albo Timberland! Skakała bym z radości. Ale nie! Musiałam się spotkać z piątką... przepraszam szóstką baranów, co zachowują się, jak niewyżyte dzieciaki ze wsi!
***Dwie godziny później***

Dzwoniła do mnie Robi. Czterdzieści razy Osborn i dzwoniły też nieznane numery. Sumując je wszystkie było sto cztery nieodebrane połączenia. A ja to miałam w dupie. Szłam ulicami zatłoczonego Londynu oglądając wszytko co się da. Ogarniała mnie taka dziecięca ciekawość. Chciałam chodzić tak w nieskończoność. Zadzwonił telefon. ZNOWU! Tym razem Roberta.
- Halo? 
-gdzie ty sie do cholery podziewasz ja tu się zamartwiam to po pierwsze a po drugie zostawiłaś mnie sama z ta cala zgraja pacanów którzy próbują się do mnie dobrać
- Sama tego chciałaś!... Zaraz? Jesteś z nimi? Przecież miałyśmy jechać do domu! Tam gdzie będziemy mieszkać! 
-ta zmiana planów mamy mieszkać z nimi w domu przez kilka tygodni. Proszę przyjdź ja już tu nie daje rady psychicznie 
- No to miłego nocowania! Ja tam mieszkać nie będę! 
-Simona .! Nie mam innego wyjścia albo wracasz tutaj albo obiecuje ze coś sobie zrobię a wiesz ze zawsze miałam problemy z samokaleczaniem i już mam tego dość cały czas się kłócimy a miałyśmy spełniać marzenia   
- Robi, ale ja tam nie wytrzymam! 
-razem damy rade zwalczymy tych ćwoków ta sama bronią nawet mam plan. Przyjdź szybko muszę kończyć bo któryś z pacanów grzebie mi w bieliźnie .proszę przyjdź. 
- O Boże! Dobra idę, ale przysięgam, że sprzedam któremuś kopa, jak mnie zdenerwuje!
Rozłączyłam się
Nie miałam wyboru, musiałam iść. Już na samą myśl o tym, że mam z nimi mieszkać robiło mi się nie dobrze. 
Szłam przez Londyn szukając tej cholernej ulicy! Nie mogłam jej znaleźć! Błądziłam spoglądając co rusz na błękitne tabliczki. 
O mało nie krzyknęłam znajdując tą właściwą. Już wiem, jak czuje się osoba, która wygrała milion. Szłam oglądając duże domy. Każdy z nich był ładnie otynkowany. Zielone ogródki, zraszacze, fontanny, ozdobne gzymsiki. Niezła dzielnica. 
Stanęłam przed willa z numerem . Czarny samochód stał na podjeździe. Dobrze trafiłam. Upewniły mnie krzyki dochodzące z wnętrza posiadłości. 
- Ale ta druga ma duże cycki! Widziałeś jej stanik?
Wybałuszyłam oczy i wbiegłam na mały tarasik. Z hukiem otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się co najmniej dziwny widok. Bieber i mulat stali w holu szarpiąc mój stanik!
- Co do jasnej cholery?! - krzyknęłam. 
Do holu wbiegła Robi i schowała się za moimi plecami. O mało włos i by mnie przewróciła! 
-Simona to są idioci z nimi trzeba do psychiatryka od 15 minut jarają sią 
twoim stanikiem co my mamy zrobić a przy okazji powiem Ci ze Osborn pojechał do jakieś jego rodziny i nie będzie tu mieszkał za to Justin podobno ma pokój kolo nas wiec będzie nas męczył-mówiła tak szybko ze prawie jej nie rozumiałam. 
- ! - jęknęłam - Ale ona nie na stałe - pokazałam na Justina 
-hej dziewczyny dosyć plotkowania chodźcie zagramy w coś -odezwał się mulat 
- Ja pasuję! - powiedziałam prędko 
- a ty Roberta -odezwał się szatyn -haha żartujesz przed chwila bawiłeś się stanikiem mojej siostry a teraz się do mnie przystawiasz ,frajer. 
- A tak w ogóle? Skąd macie mój stanik?! 
- [xxxxx] bo ten ...no Louis rzucił twoja walizka na twoje łóżko i się otworzyła a twoja bielizna wyleciała a swoja droga to masz ładne majtki -odparł mulat 
-- Grabisz sobie! - warknęłam. 
- Ale to prawda - bronił go Bieber. 
-Roberta tak w ogóle to czemu ty jesteś taka zła przecież to twojej siostrze przeważnie dokuczamy -odezwał się bieber
-grabisz sobie u mojej siostry wiec u mnie tez proste i logiczne 
- Ja idę spać! 
- No ja może też! - krzyknął chłopak w bluzce w paski.
- Ale nie ze mną! 
-Zobaczymy
- nie nikt nie idzie spac jest dopiero 15-powiedział Harry -masz racje loczek dlatego idziemy na kęgle i nie przyjmuje odmowy od nikogo -tak tez zrobiłyśmy choć nie chętnie po 20 minutowym proszeniu i szantażowaniu poszliśmy do pobliskiej kręgielni 







czwartek, 14 marca 2013

~~Rozdział czwarty~~


***Oczami Roberty***

Kiedy wstałam Simona jeszcze spała. Postanowiłam ,że pójdę do łazienki i się przygotuję. Wzięłam prysznic ,umyłam zęby ,uczesałam się ,ubrałam i umalowałam. Lekki makijaż, jak co dzień kiedy wyszłam z łazienki. Simona już nie spała stała koło drzwi i patrzyła się w sufit. Ominęłam ją jak gdyby nic i usiadłam na łóżku wtedy odezwała się:
- Obrażona?
Tylko zaśmiałam się chamsko pod nosem i leżałam dalej. Simona stała w tym samym miejscu tylko teraz patrzyła się na mnie. Udawałam ,że nie ma jej w pokoju co wyraźnie nie odpowiadało mojej siostrze. Nie chciało mi się z nią gadać. W końcu pierwszy raz mnie tak okłamała. Moja własna siostra, a zarazem przyjaciółka! Już odechciało mi się nawet tańczyć. Zamierzałam być chamska wobec niej i dać jej nauczkę. Ponowiła próbę i znów się odezwała:
- Czyli jednak!
 -Tak! Wiesz co? Dziwi mnie twoje pytanie -odpowiedziałam z niechęcią
- No i dobra! Gniewaj się! Sama sobie idź na to durne ogłoszenie wyników! Wzięłam udział w tym cholernym konkursie, tylko i wyłącznie ze względu na ciebie! Myślisz tylko o sobie! - wrzeszczała.
-Ja myślę o sobie?!  Ja chciałam zapewnić wam tylko przyszłość.  To ty gadasz cały czas o tej twojej chirurgii! – uniosłam się
- Bo najwyraźniej jestem normalniejsza od ciebie i myślę przyszłościowo!
 -Wiesz co?! To ty myślisz o sobie nie mam ochoty z tobą dalej prowadzić tej całej konwersacji -wyszłam z domu trzaskając mocno drzwiami nawet nie chciałam patrzeć na jej minę. Po prostu wyszłam i biegłam przed siebie.
Nie patrzyłam na ludzi. Nie patrzyłam na samochody pędzące ulicą. Zatraciłam się w rzeczywistości. Nic już się nie liczyło. Po paru minutach całkiem zdyszana, byłam w park. Usiadłam koło jakiegoś starego drzewa i nadzwyczajnie się popłakałam nie wiem czy to ze smutku, czy z powodu siostry, czy z bezsilności. Płakałam jeszcze tak przez dłuższy czas, aż zrobiło mi się zimno. Postanowiłam ,że dziś pójdę na imprezę. Postanowiłam i tak zrobię, choćby nie wiem co!
Wróciłam do domu by się przebrać. Simona była w kuchni. Poszłam na górę do pokoju coś dla siebie wybrać.  Wyjęłam krótką spódniczkę i bluzkę, która lekko odkrywała mój brzuch. Zrobiłam mocniejszy makijaż nie przesadzając i jeszcze przed wyjściem postanowiłam coś zjeść. Simona nadal siedziała w kuchni, chyba coś gotowała. Wyjęłam sobie mleko i płatki zmieszałam te dwa składniki i zaczęłam konsumować .Simona zaczęła się na mnie patrzeć i widziałam ,że zaraz znów zacznie mnie obrażać i wyprowadzać z równowagi
- Idziesz do klubu? A co z wynikami konkursu? Czyżby ci już nie zależało?! - zakpiła mieszając łyżką w garnku
-Nie twój interes! – warknęłam - Przecież nawet jak wyniki będą pozytywne to i tak już w tym nie wystąpię -pociągnęłam kolejną łyżkę napełnioną płatkami
- Co za zmiana? - zaśmiała się sarkastycznie.
-Zapomniałaś? w tym można wystąpić tylko PARAMI! P-A-R-A-M-I!
- To sobie kogoś znajdź! Albo wiesz co? Nie szukaj. Będzie święty spokoju z tymi twoimi dziecinnymi marzeniami - westchnęła i skosztowała sosu pomidorowego.
-Masz rację dlatego zamierzam porozmawiać z Osbornem, ale o czym to już nie twój interes. Zajmij się tą twoją zakichaną medycyna przecież musisz pomyśleć o swoim szczęściu!
 - Myślę też o szczęściu rodziców, w przeciwieństwie do ciebie - prychnęła pogardliwie.
- Ta jasne -odstawiłam miskę do zlewu i wyszłam z domu na imprezę
Na miejscu byłam po 10 minutach. Była godzina 19:00 więc chyba przyszłam w sam raz. Postanowiłam ,że najpierw potańczę a potem może coś zamówię tak. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Poszłam na środek parkietu i zaczęłam tańczyć ruszałam biodrami i wymachiwałam rękami ,krok w tył ,krok w przód i obrót    
-Co robi w klubie sama taka ładna dziewczyna? -zapytał jakiś nie znajomy mi chłopak niestety przerywając mi w tańcu
 -Jak byś nie widział to tańczy. Więc mógłbyś z  łaski swojej nie przeszkadzać -chłopak wyraźnie był zaskoczony moim zachowaniem co mnie w ogóle nie ruszyło. Nie dał mi jednak świętego spokoju, którego tak bardzo potrzebowałam
-Dobrze! Spokojnie, to skoro chcesz tańczyć to może zatańczysz ze mną?!
-Słuchaj! Nie mam ochoty na podrywy. Możesz sobie odpuścić i dać mi święty spokój, jaki chyba mi się należy od życia -chłopaka chyba rozbawiła moja wypowiedź. W gruncie rzeczy całkiem przystojny. Był brunetem. Miał malinowe usta i zielono-niebieskie oczy ,jeśli chodzi o budowę to widać było ,że należy do sportowców. Musiałam zadrzeć głową, żeby spojrzeć w jego przenikliwe oczy.
-Co Cię tak bawi ,zjeżdżaj za nim Ci przywalę -skierowałam rękę w stronę drzwi on jednak nadal się śmiał -Czego ty ode mnie chcesz? -uniosłam się ,kładąc ręce na biodrach
-Ja chcę ,żebyś tylko ze mną zatańczyła, a śmieję się bo ładnie wyglądasz jak się denerwujesz -byłam jeszcze bardziej rozzłoszczona. Nie mam czasu na podrywy, a po za tym mam ważniejsze sprawy, jak na przykład kłótnia z siostrą
-Nie mam czasu więc do widzenia.
Wyszłam z klubu i poszłam do domu. Byłam tam po chyba godzinie. Nie śpieszyło mi się aż tak. Kiedy przeszłam przez próg domu. Simona stała w kuchni opierając się o stary blat kuchenny. Byłam głodna i zmęczona więc poszłam coś zjeść i nagle Simona zaczęła prawić mi kazania
- Gdzie się szlajasz?! - machała chaotycznie rękoma
-No nie mów ,że Cię to interesuje! – chodziłam po kuchni nie zwracając na nią uwagi.
- Zachowujesz się, jak szczeniara! Wolała bym być jedynaczką - zdjęłam kurtkę z wieszaka i wybiegłam z domu
Przesadziła stanowczo przesadziła jak mogła tak powiedzieć?! Nie zamierzałam wracać dziś do domu i jej oglądać. Rodzice pewnie i tak nie zauważą ,że mnie nie ma, więc po co wracać. To jest wszystko pokręcone i do bani. Po co to wszystko? No po co?! -Pytam się samej siebie- albo ze mną jest coś nie tak, albo to normalne .
Chodziłam tak po ulicach nie wiedząc gdzie mam iść. Weszłam w jakąś ulice, w której nigdy nie byłam. Nie obchodziło mnie to na początku, ale potem kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem.  Powiem ,że odrobinkę się przestraszyłam bo nie wiedziałam jak wrócić, ale potem wróciła ta pewność siebie. Szłam przed siebie dalej myśląc o tym co dalej mam ze sobą zrobić w końcu nie można cały czas udawać ,że nic się nie stało a druga rzecz jest w tym ,że nie kontroluję swoich emocji i w każdej chwili mogę powiedzieć coś, czego potem będę stanowczo żałować . Szłam ,szłam i nagle poczułam wibrację w tylnej kieszeni od spodni. Wyjęłam telefon a na wyświetlaczu pojawił się napis ''Simona*.*'' nie wiem co mnie podkusiło ale odebrałam.
- Robi?! Robi! Bogu dzięki, że odebrałaś! Wracaj do domu!
-Po co ,wolisz być jedynaczką spełniam twoje życzenie
- Weź przestań! Poniosło mnie! Rodzice zaraz wrócą i będę mieć przechlapane!
-A czyli dzwonisz, bo nie chcesz mieć przechlapane .Super! I to ja myślę tylko o sobie?! jak przyjdą powiedz ,że jestem u Amy i po sprawie!
- Wacaj do domu, proszę!
-Nie ,nie wracam! Po co’?! Przecież ty chcesz być jedynaczką, a ja tylko udowadniam ,że nie myślę tylko o sobie!
- Wracaj do domu! Rodzice będą się martwić! Ja też się martwię!
-Mówiłam Ci ,że masz im powiedzieć ,że jestem u Amy. A ty .? Nie rozumiem po co się martwisz. Spełniło się twoje marzenie powinnaś skakać ze szczęścia
- Dramatyzujesz! Przepraszam, że tak powiedziałam, ale ja już nie wytrzymuję!
- Czego? Zresztą! Ja nie będę z tobą gadać przez telefon jak chcesz coś to przyjdź ...-i w tym momencie się zatrzymałam przecież ja nie wiem gdzie ja jestem i jak mam wrócić
- Gdzie mam przyjść? - dopytywała się
-nie wiem, nie wiem gdzie jestem
- Ehh... siostra, zginiesz beze mnie! Opisz gdzie jesteś
jestem na jakiejś ciemnej ulicy na około mnie są domy i ogólnie jest prosta droga
- Ale coś więcej! Takich uliczek jest pełno!
- no więc na tabliczce jest na pisane ''road 27''
- No już lepiej! Czekaj tam, zaraz do ciebie przyjdę - rozłączyła się
Usiadłam na chodniku i posłusznie czekałam na moją siostrę po 15 minutach widziałam w oddali Simone

***Oczami Simony***

Moja siostra jest nie odpowiedzialna, ale to moja siostra. Potrafi napytać biedy sobie i mi! Jeszcze zgubiła się w mieście, w którym się wychowuje! Ona to wszystko potrafi. Dosłownie. 
Ja też święta nie jestem. Czasem mam głupie pomysły.
Ktoś kiedyś powiedział, że nie da się jeździć rowerem po dachu blogu. Dało się! Nie ważne, że noga była na trzy tygodnie w gipsie. Po prostu zahaczyłam o coś i rombłam o dach. Nic [poważnego, tylko trzy tygodnie w gipsie. 
Wzięłam kurtkę z wieszaka i wyszłam na zewnątrz. Ruszyłam w stronę ulicy, którą podała mi Robi. 
Nie wiem czemu ostatnio się z nią tak kłócę. Mam gorsze dni. Nie mam siły. Ogrom nauki mnie przytłacza. Jest tego za dużo. Anatomia, biologia, chemia... Oszaleć można! 
Robi jest beztroska, wesoła i na swój sposób wolna. Zazdrościłam jej tego. Ja musiałam być tą rozważną. Gdyby nie ja, to nie było by obiady, był by bałagan w domu, a pranie zalegało by stosami w łazience. Od kiedy rodzice pracują nie mają czasu na obowiąski domowe. Wszystko robię ja!
Szłam chodnikiem patrząc na wesołe twarze ludzi. Skręciłam w jedną z ulic. Szare obdrapane mury budynków były obleśne. Kontenery ze śmieciami aż skrzypiały od nadmiaru robadztwa i szczurów buszujących po ich wnętrzach.
Na krawężniku siedziała Robi obracając telefon w dłoni.
- Tu jesteś - zaczęłam nie pewnie - przepraszam za moje zachowanie, poniosło mnie. Przecież wiesz, że cię kocham i nie chcę abyś odeszła.
Usiadłam koło niej i przytuliłam się.
Siedziałyśmy w ciszy, którą przerwała Robi

-Kocham Cię Simona ale ja tak nie wytrzymuję ,to mnie przerasta
- Dajmy sobie spokój z tym tańcem. Jeśli wygramy to pojadę z tobą do Londynu, jeśli się nie uda - dajemy sobie spokój. Przez to wszystko cały czas się kłócimy – powiedziałam

- Dobrze ,ale nie kłamiesz teraz
- Nie kłamię! - powiedziałam, jak najbardziej szczerze - Już koniec kłamstw.
-No dobra .to możemy wracać do domu
Wstałyśmy z zimnego chodnika. Wolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę domu. Rozmawiałyśmy beztrosko, tak, jakby nic się nie stało. I to mi się w niej podobało. Robi nie rozpamiętywała kłótni i sporów. Moja najukochańsza siostra. 
***

W domu byłyśmy późno. Bardzo późno. Po drodze do domu zahaczyłyśmy o park. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Kocham wieczory z nią. Oczywiśnie wygłupów nie było końca. Robi by sobie nie wybaczyła, gdyby nie wepchnęła mnie do fontanny. Cała mokra, zła, a zarazem rozbawiona pociągnęłam za sobą Robertę. Z pluskiem wylądowała w przeźroczystej wodzie. 
Włosy mi się pokręciły i wyglądałam, jak jasnowłosy baran! Nie przeszkadzało mi to, ale rodzicom się to nie spodobało.
- Jak wy wyglądacie?! - krzyknęła mama widząc nasze mokre ubrania.
- Byłyśmy na mieście - powiedziałam śmiejąc się głupkowato.
- Piłyście coś? - zapytał podejrzliwie ojciec lustrując nas złowrogim spojrzeniem
- A tam od razu piłyśmy! Po prostu dobrze się bawiłyśmy! 
- Dobra zabawa?! Jak wy wyglądacie? Co ludzie sobie pomyślą? - zapytała mam kładąc dłonie na biodrach. 
- Dramatyzujesz! - powiedziałam i usłyszałam dzwonek do drzwi
Spojrzałyśmy po sobie. Kątem oka spojrzałam na zegarek wiszący nad zdjęciem rodzinnym. 21:41. Kto o tej porze, może dzwonić do naszych drzwi? Rodzice także wyglądali na zdziwionych. Czyli nikogo się nie spodziewali. Przez myśl mi przeszło, że to może policja przyszła do nas. W końcu nie wolno zażywać kąpieli w fontannach!

Niepewnym krokiem ruszyłam do drzwi. Krople wody spływały mi po czole. Mokre spodnie przykleiły się do ciała utrudniając ruchy. Stanęłam przed frontowymi drzwiami i złapałam za klamkę. Wydawało mi się, że naciśnięcie jej wymaga ogromnej siły. W końcu drzwi ustąpiły. Nie wiedziałam co powiedzieć. W pewnym sensie mogłam odetchnąć z ulgą, ale z drugiej stront rodzice nie będą zachwyceni. 
Przed progiem stał rozradowany i podniecony Osborn. Przeskakiwał z nogi na nogę nie mogąc ustać w miejscu.
- Czemu was nie było na ogłoszeniu wyników? - zapytał.
- Bo... my... no... - jąkałam się nie mogąc ułożyć składnej wypowiedzi.
Na szczęście z opresji wybawiła mnie siostra
-E.. no .bo..e.. my zgubiłyśmy się więc odpuściłyśmy..czekałyśmy na ciebie
- Dobre sobie! - powiedział - rodzice w domu? 
- Tak, ale... - nie dokończyłam, a Osborn wrył nam się do domu. 
- Nie! - krzyczałyśmy za nim.
- Dzień dobry! - powiedział do taty i mamy - Jestem James Osborn. Jestem dyrektorem,a zarazem nauczycielem w prestiżowej szkole tańca. Państwa córki mają niesamowity talent. Nie wierzyłem, że nie uczęszczały na zajęcia. 
- Jak to nauczyciel tańca? - zapytała mama porażając mnie i moją siostrę wściekłym spojrzeniem. 
- Simona i Roberta wzięły udział w konkursie. Nagrodą jest wyjazd do Londynu i...
- Jaki do cholery wyjazd? My nie mamy na to pieniędzy! - krzyknął tata.
- Proszę dać mi dokończyć! - zezłościł się Osborn - No więc, wyjazd jest darmowy! Dostaną stypendium, będą miały zapewnione mieszkanie i nauczanie indywidualne.
- Ale dlaczeko pan nam to wszysko mówi?! - zapytała zezłoszczona mama. 
- Bo państwa córki wygrały! 
Zamurowało mnie! Stanęłam, jak wryta. Ręce bezwładnie zwisały mi wzdłuż ciała. Wygrałyśmy? Wygrałyśmy. Wygrałyśmy! Jęknęła cicho. Może inni cieszyli by się tak, jak Robie. Skakała w okół mnie, jak oszalała. Myślałam, że wyrwie mi rękę, której się trzymała. Ja jednak miałam cień nadzieli, że jednak zostaniemy tutaj. Kocham taniec, ale tańczenie, jako praca?... nie.... to nie dla mnie!
- Jedziemy do Londynu
?! - zapytałam nie powierzając.
- Jeśli wasi rodzice się zgodzą.
Robi nie wytrzymała
-Mamo, tato proszę was możemy to jest nasze marzenie chcemy bardzo tam jechać ,rozwijać swoją pasje
- No ja nie wiem... - wahał się tata.
- Absolutnie nie ma mowy! - krzyknęła mama!..sami słyszeliście ,że będziemy mieli nauczanie indywidualne więc nie macie się czym martwić bo umiemy o siebie zadbać
- Mamo .! Proszę Cię! Czemu niee..?
- Niee! To inny kontynent! Nie zgadzam się
Tak, byłam przeciwna temu wszystkiemu, ale jak zobaczyłam łzy w oczach Robi...
- Mamo, jesteśmy prawie dorosłe! Nie masz prawa niszczyć naszych marzeń!
-Prawie .!...nie jesteście jeszcze pełnoletnie jeszcze należycie do nas czyli do mnie i taty więc możecie podziękować temu panu i iść się przebrać
- Panie nic nie rozumie! One będą dostawać wynagrodzenie za swoją pracę. Jeśli się państwo nie zgodzą, dziewczęta mogą wstąpić na drogę prawną - kłamał. Ja to wiedziałam, ale rodzice nie. Jest sprytny, to mu się chwali.
-hmm.. myśle ,że to jednak dobry pomysł -odezwał się tata
 -ty też przeciwko mnie -zbulwersowała się mama
 Widzi pani! Nawet prawdziwy ojciec, który rozumie swoje córki! Tak powinno być. Zgoda jednego z rodziców wystarczy. - uśmiechnął się do nas - Nie ma czasu do stracenia! Wylatujemy jutro wieczorem. Przygotujcie się!
Mama chciała coś powiedzieć, ale zabrakło jej słów. I dobrze!
Robi zaczęła tańczyć z tatą, a ja odprowadziłam nauczyciela do drzwi. 
- Dziękuję, że pan przyszedł i przekonał tatę. My same nie dałybyśmy rady. - powiedziałam
- Zależy mi na takich tancerkach! Macie talent i zaparcie. Nie spaprajcie tego!

niedziela, 3 marca 2013

~~Rozdział trzeci~~


***Oczami Roberty***

Po 15 minutach przyszedł facet. Pomyślałam ,że to właśnie ten nauczyciel i nie myliłam się
 -Witaj, to ja do ciebie dzisiaj dzwoniłem. Jestem nauczycielem tańca w prestiżowej szkole w Los Angeles. -uśmiechnął się facet wyglądał na 35 lat nie więcej miał zarost i krótkie czarne włosy ,oczy zielone patrząc z dalszej odległości ,był w dobrej formie miał mięśnie ,nosił dżinsy i miał białą bluzkę z napisem ''Just dance''
 -Słucham więc, jaką ma pan propozycję.  -przeszłam od razu do rzeczy .
-Spokojnie nie tak szybko ..więc nazywam się Osborn ,a ty?  -uśmiechnął się i siadając koło mnie na ławce wyciągnął do mnie rękę
-Ja nazywam się Roberta -podałam rękę po czym szybko ją zabrałam jakoś się go krępowałam  był miły ale bez Simony jestem jakaś bez entuzjazmu i humoru
-Miło cię poznać, a gdzie twoja siostra -i wtedy znów zrobiło mi się przykro ale jak wypowiedział jej imię coś we mnie się zagotowało
 -Nie wiem ,nie przyszła -odparłam nieco chłodniej ,widać było ,że mężczyzna się lekko zdziwił
-Rozumiem. dobrze teraz możemy przejść do rzeczy.
- Czekam cały czas!
-Więc pomyślałem ,że udacie się do nas do szkoły.
-Niestety nie mamy na to pieniędzy, nasza rodzina ledwo wiąże koniec z końcem -powiedziałam przychylając lekko głowy w dół
-Rozumiem, ale pozwól mi skończyć i nie przerywaj, bo to ważne.  Więc w naszej szkole odbywa się konkurs coś w tym stylu jak ''mam talent'' tylko ,że to tylko dotyczy tańca. Wygrana para wyjeżdża do Londynu. My zapewniamy rozmaite kursy, występy i trasy. Można robić karierę tańcząc w przedstawieniach i reklamach a zarazem poznaję różnych wokalistów ,ogólnie sławne osoby które będziecie musiały nauczyć choreografii, a czasem nawet występować to dla was szansa by zabłysnąć. Za nic nie musicie płacić! Jedynie co musicie zrobić, to wygrać. Wy macie taniec we krwi ,jestem nauczycielem i codziennie widzę jak inni tańczą ale kiedy widziałem was byłem zaskoczony! Zauroczony!
-O matko! Nie wiem co powiedzieć -cieszyłam się jak małe dziecko to były moje sny , marzenia byłam w niebo wzięta
-Tylko ,że musisz być razem ze swoją siostrą bo to konkurs dla par chyba ,że znajdziesz kogoś na jej miejsce ale musi być równie dobry ,a to nie będzie łatwe bo takie osoby nie zdarzają się codziennie. Pierwsza edycja startuję pojutrze dasz radę -nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć nie chciałam za nic stracić tej okazji to było dla mnie zbyt cenne postanowiłam za wszelką cenę ją przekonać ,ubłagać cokolwiek
-Dobrze spróbuje porozmawiać z siostrą -mężczyzna pokiwał głową ,uśmiechnął się i podał rękę odwzajemniłam gest. Już miał odchodzić kiedy odwrócił się i dodał
-Jak cos to mój numer masz -i poszedł .Także postanowiłam iść a raczej biec musiałam jak najszybciej porozmawiać z Simoną Po kilku minutach cała zdyszana i spocona wróciłam do domu. O dziwo mama była w domu ,leżała na kanapie i oglądała telewizję ,przysypiając . Bezszelestnie poszłam do pokoju swojej bliźniaczki
Siedziała na łóżku a kiedy trzasnęłam drzwiami popatrzyła się na mnie.
- Ale ciszej człowieku! Drzwi można zamknąć delikatnie! – warknęła
-Może i można, ale teraz słuchaj -opowiedziałam całą historię ze spotkania z Osbornem a potem zaczęłam ją błagać ..chwile się zastanawiała z jej miny nie mogłam wyczytać czy jest zła czy smutna czy szczęśliwa ,żadnych emocji nic
- Znowu zaczynasz - pokręciła głową z dezaprobatą
-Simona proszę Cię przemyśl to opowiedziałam Ci wszystko ,a teraz mamy szanse na karierę a przez karierę na pieniądze. Wiesz ,że jak ci się nie spodoba to wycofasz się ale chodźmy chociaż na tą pierwszą edycję ..nawet nie wiesz ile ona dla mnie znaczy .!
- No... ale... przecież... kurwa! Wygrałaś! Pójdziemy -powiedziała zrezygnowana
-Kocham Cię jesteś najwspanialsza siostro-przyjaciółką na całym świecie -przybliżyłam się do niej i przytuliłam ją jak szalona
-Dziękuję Ci jesteś wielka ..jestem Ci bardzo wdzięczna
- Dusisz mnie! - zaczęła się wyrywać - Pomogę ci z tym konkursem, ale nawet jeśli wygramy, to nigdzie nie jadę!
-No,  jak nie .! ..pojedziesz ,nie zawiedziesz mnie i wiem ,że dla ciebie marzenia też coś znaczą ,a pomyśl naszą wschodzącą karierę -zaczęłam nawijać jak najęta
- Ja nie pojadę! Wystąpię z tobą, ale pojedziesz sama! Ja mam już plany na przyszłość - była uparta, jak osioł.
-Jesteś nie do wytrzymania ale i tak Cię kocham  -odparłam po czym wyszłam z pokoju mojej siostry było już późno postanowiłam iść spać poszłam się wykapać i przebrać  w pidżamę po godzinie leżałam w łóżku i odpłynęłam do krainy Morfeusza

*** Oczami Simony***

Rano obudziłam się w kiepskim humorze. Nie uśmiechał mi się plan Robi. Wolałam siedzieć w domu i odpoczywać. Jednak to moja siostra. Musze o nią dbać i pomagać jej.
Wstałam z łóżka i powlokłam się do łazienki. Weszłam pod prysznic i namydliłam porządnie skórę. Stałam pod tym prysznicem, woda przyjemnie chłodziła i odprężała. Zmyłam z siebie mydlimy. Wyszłam z kabiny i granatowym, puszystym ręcznikiem wytarłam krople pełznące po skórze ku stopą. Stanęłam przed lustrem i rozpuściłam włosy. Przeczesałam je i lekko zmierzwiłam. Miałam włosy falowane, zawsze chciałam mieć proste, ale Bozia chciała inaczej. Ubrałam na siebie wcześniej wybrany strój. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Roberta jeszcze spała.
Usiadłam przy biurku i zaczęłam malować paznokcie. Tak rzadko to robię. Wybrałam żółty lakier Robi.
Poczułam, jak moja siostra szturcha mnie delikatnie w ramię.
-wyspałaś się poranny ptaszku.?-spytała uśmiechając się
- Poranny? Jest dziesiąta! Lepiej się rusz, bo musimy jeszcze poćwiczyć! - powiedziałam stanowczo.
-dobra-odparła
Nie odpowiedziałam nic. Dokończyłam malowanie paznokci i zeszłam na dół. Rodziców już nie było. To i lepiej. Nie będą się pytać gdzie idziemy. Zrobiłam sobie i robi płatki bananowe z mlekiem. Wzięłam miseczki i zaniosłam je na górę.
Roberta już się rozciągała. Dołączyłam do niej. Każdy mięsień musi byc porządnie rozgrzany. Nie chcę się nabawić kontuzji.
Po ćwiczeniach włączyłyśmy muzykę. Zaczęłyśmy się ruszać do rytmu powtarzając ustalone kroki.
Tu wyskok, tam wykrok. Przykucnięcie i powstanie. Powtarzałyśmy każdy element układu. Wątpiłam w to, że uda nam się wygrać. Tam będą profesjonaliści, my nawet nie byłyśmy na jednej lekcji!
Po godzinie ciężkich ćwiczeń zrobiłyśmy sobie przerwę. Zjadałyśmy płatki i gadałyśmy o niczym. Ja zwykle z resztą!
- Musimy się zbierać! – oznajmiłam
-też tak sądzę to chodź -powiedziała ciągnąc mnie za rękę
Wyszłyśmy z domu w torbach mając ciuchy na zmianę. Robi była podekscytowana. Ja raczej zezłoszczona. Nie mam czasu na takie zabawy.
Szkoła tańca była ogromna. Duży budynek okolony trawnikami i rabatami. Przeszklone ściany pozwalały zobaczyć tłum ludzi kłębiący się na pierwszym pietrze.
Weszłyśmy do środka. Stanęłam zdezorientowana na środku holu.
- Witam - podszedł do nas mężczyzna po trzydziestce. Miał miły uśmiech na twarzy.
- Znamy się? - zapytałam zdziwiona. Roberta podała mężczyźnie rękę. Widziałam go pierwszy raz w życiu.
-Simona to jest właśnie nauczyciel tańca ,pan Osborn
- Miło mi pana poznać - Kiedyś trafię do piekła za te kłamstwa!
- Mi ciebie również! - uśmiechnął się serdecznie - Podziwiam twój talent. Ty i twoja siostra zajdziecie wysoko. Nawet bardzo wysoko!
Poszłyśmy zapisać się na listę uczestników. Następnie przyszła pora na to by się przebrać. Ubrałyśmy wcześniej wybrane stroje. Usiadłyśmy na krzesłach i czekałyśmy, czekałyśmy i czekałyśmy.
Po godzinie wysoka brunetka w za krótkiej spódnicy wyczytała nasze imiona i nazwiska. Weszłyśmy niepewnie na salę gdzie ściany pokryte były lustrami. Cudowny widok! Przy stoliku siedziało pięciu panów. Jednym z nich był, sam pan Osborn! Zaskoczona uniosłam wysoko brwi.
Stanęłyśmy prze jury i ukłoniłyśmy się lekko. Zajęłyśmy swoje pozycje. Z czarnych głośników poleciała muzyka. Zaczęłyśmy powoli, by po chwili przyśpieszyć.
Wykonywałyśmy określone figury i ruchy. Raz się pomyliłyśmy, ale chyba nie było widać. Ukucnięcie, powstanie, wykrok, biodro i powrót.
Muzyka ucichła. Stanęłyśmy przed sędziami i ukłoniłyśmy się.
- Wyniki będą jutro - oznajmił jeden z panów. Odetchnęłam z ulgą, że już po wszystkim.


***Oczami Roberty***

Miałyśmy już wyjść ze szkoły kiedy nagle zaczepiły nas dwie dziewczyny ,nie za bardzo wiedziałam o co chodzi
 -Wy jesteście tymi dziewczynami, co Osborn was wziął -to raczej nie było pytanie .Dziewczyny, a raczej jak ja to nazywam plastiki wyglądały jak ..sama nie wiem na twarzy miały prawdopodobnie więcej tapety niż w domu. Widać było ,że są bogate po ubraniach a chłopacy oglądali się za nimi choć nie wiem czemu . widać też było ,że nie są przyjaznymi duszami
-chcę żebyście wiedziały dziewczynki ,że nie wygracie i już ja się o to postaram -wkurzała mnie tą jej pewnością na języku miałam tyle ciętych ripost do jej wyglądu i charakteru ,że aż się we mnie gotowało. Miałam ochotę jej przywalić, ale postanowiłam się uspokoić bo nie chciałam by wiedziała, że wyprowadza mnie z równowagi wiem o to jej chodzi
-Skąd taka pewność ,poprosisz tatusia by przekupił jurorów -powiedziałam słodkim głosem już miałam odejść kiedy zagrodziła mi drogę -odejdź bo zrobi się nie miło –powiedziałam
- Dajcie sobie spokój! Idźcie lepiej kręcić tyłkami, przed tymi chłopakami!
Spojrzałam na chłopaków którzy przyglądali się całej sytuacji widziałam ,że niektórzy patrzyli na mnie i Simona z jakby z podziwem ,bodajże nikt się nie sprzeciwił wcześniej tym lalkom
-a teraz odejdź za nim spadnie z ciebie ten cały puder na mordzie ,boję się ,że mnie ubrudzisz -dziewczyna posłusznie odeszła a ja ze swoją bliźniaczką wyszłam. W domu byłyśmy o 17 zrobiłyśmy sobie coś do jedzenia po czym zasiadłyśmy by skonsumować nasz posiłek
-te dwa plastiki są nie znośne ,najchętniej to bym przybiła im te gęby może chociaż kilogram tej tapety by zszedł -powiedziałam pełna agresji jeszcze chyba nie ochłonęłam
- Zapomnij! Niech sobie mówią co chcą, ja uważam, że są mocne tylko w gębie
-Może masz rację ,a jak Ci się podobało na tej edycji ,mi bardzo i wiesz myślę ,że mamy szanse i nie możemy się poddać jutro mają nam dać znać i zobaczymy czy przeszłyśmy dalej podobno są 3 edycję ,więc wszystko przed nami. Trzeba będzie dużo ćwiczyć.
- Boże! Daj już sobie spokój! Ile można, jak mama się dowie to nas zabije, albo nawet gorzej - powiedziała mieszając widelcem w surówce.
-Możesz choć raz zacząć cieszyć się ze mną -trochę się uniosłam włożyłam naczynia do zlewu i wyszłam do pokoju byłam zła ,że moja własna siostra robi wszystko by zepsuć mi humor postanowiłam trochę poćwiczyć więc włączyłam muzykę i zaczęłam ruszać biodrami po czym kroki same nachodziły mi bez problemu i jakimś cudem stworzyłam nowa choreografię a jeszcze większym cudem było to ,że wszystko zapamiętałam powtórzyłam cały układ. Zatańczyłam go jeszcze raz. Dbałam o wszystkie szczegóły. Do pokoju weszła Sima.
- Fajne! - krzyknęła - Naucz mnie!
Powiem szczerze ,że mnie zaskoczyła myślałam ,że będzie teraz na mnie cały czas najeżdżać a tu proszę niespodzianka
-Dobra. jak chcesz -pokazałam jej najpierw kroki powoli, a potem przećwiczyłyśmy to razem. Po
godzinie obie pamiętałyśmy już wszystko co do kroków bez mylenia się. Usiadłyśmy na łóżku zmęczona i zapadła cisza ja wbiłam wzrok w ziemie a Simona rozglądała się po pokoi widać było ,że chciała coś powiedzieć
- Wiesz nie złość się, ja się po prostu martwię. To całe tańczenie do niczego nie prowadzi. Nie chce żebyś była zawiedziona niepowodzeniami - przytuliła się do mnie.
- Ja też przepraszam ,nie chciałam na ciebie naskoczyć a ostatnio robię to coraz częściej ale zobacz jeśli wygramy wyjedziemy do Londynu i tam rozpoczęły byśmy karierę. Przecież przez występy dostaję się duże pieniądze, a rodzice nie musieli by się tak męczyć i stresować przez prace. My zapewniłybyśmy im wszystko ,nie chce wygrać tylko dla siebie przeważnie myślę o rodzicach
- Jeśli wygrasz to pomogę ci przekonać rodziców, żeby pozwolili ci pojechać, ale ja naprawdę nie pojadę. To nie dla mnie - potrząsnęła głową o kosmyki jasnych włosów opadły jej na czoło - Ja zostanę i pomogę rodzicom. Już szukam jakiejś dorywczej pracy
-Simona.! proszę Cię przecież wiesz ,że nie chce jechać bez ciebie nikt z was ani rodzice ani ty ani ja nie będziemy musieli pracować.  Jedynie co tańczyć, a to nasza pasja więc w tym nie ma problemu. Musimy wygrać a wtedy wszystko się ułoży zobaczysz -położyłam swoja rękę na jej ramieniu
- Spełniaj swoje marzenia, ale ja naprawdę się do tego nie nadaję. Jestem sztywna w tańcu. Jesteś lepsza i ja to widzę. Wszyscy to widzą - powiedziała w stając z miękkiej pościeli. Podeszła do okna i odchyliła lekko firankę - A zresztą, żebyś coś osiągnęła musisz mieć czas. Zanim ty zdobędziesz pieniądze ja pomogę rodzicom.
-Nie mów tak .! jesteśmy równe! Ty kochasz taniec tak jak ja. Jeśli się postaramy to zdobędziemy szybko pieniądze a rodzice nareszcie będą szczęśliwi ,zaufaj mi w końcu -podeszłam do niej i przytuliłam
- Przecież wiesz, że ze mną nie wygrasz! I tak zrobię to co będę chciała
-Simona.! czemu ty jesteś taka uparta ..nie możesz mi zaufać raz w życiu jeśli nam się nie uda to przynajmniej będziemy mogły spojrzeć w lustro i powiedzieć ''chociaż próbowałyśmy'' ! jeśli to zrobisz obiecuję ,że już więcej nie wspomnę o tych rzeczach. Obiecuję! -położyłam rękę na sercu  
- Przysięgnij, że na nic więcej nie będziesz mnie namawiać
-przysięgam ,jeśli się zgodzisz .
- Zgoda! - westchnęła głośno
-kocham Cie ,!-krzyknęłam skacząc po całym pokoju

***Oczami Simony***

Kiedyś pożałuję tego, że jestem taka uległa. Nawet jeśli wygramy to nigdzie nie pojadę. Tak wiem! Powiedziałam Robi, że jedziemy razem, ale ona nie dowie się o tym że ją... hmm... no... okłamałam? Tak, okłamałam, to dobre słowo. Ja muszę myśleć przyszłościowo. Jeśli jej się nie powiedzie, to nie będzie miała nic. Będzie na rodziców utrzymaniu i będę musiała jej pomóc.
Już zdecydowałam i swojego zdanie nie zmienię. Choćby mnie mieli powiesić!
Zeszłam na dół zostawiając robi w naszym pokoju. Rozmawiała przez telefon z Amy. Nie chciałam im przeszkadzać. Wzięłam jedną z kartek leżących na komodzie, wzięłam ołówek z koszyczka i usiadłam do stołu. Zaczęłam bazgrać, jakiegoś kwiatka. Kiepsko mi szło. Płatki były jakby zwiędnięte, zmarnowane. Westchnęłam patrząc na moje bazgroły. Jakoś nie przypadły mi one do gustu.
Narysowałam małego motylka. Ożywił trochę obrazek, ale nadal mi się to wszystko nie podobało. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zdziwiona spojrzałam na zegarek. Była godzina 20:30. Rodzice kończyli dopiero o godzinie 22:00. Wstałam od stołu i poszłam otworzyć. Moje zdziwienie było olbrzymie, gdy przed progiem zobaczyłam pana Osborna. Był uśmiechnięty, zresztą jak zwykle. Był ubrany bardzo młodzieżowo. Wysokie adidasy, czarne spodnie i obszerna bluza.
- Wita, ty masz na imię...
-Simona - powiedziałam
- No, tak! - puścił mi perskie oczko -Mógłbym wejść?
- Proszę! - powiedziałam wpuszczając go do środka. - Prosto i na lewo - poinstruowałam go.
Zrobił co kazałam i usiadł na kanapie w salonie.
- Napije się pan czegoś? - zapytałam nieco zawstydzona
- Niee! Ale dziękuję, że pytasz! - Uśmiechnął się. -Gdzie twoja siostra?
- Rozmawia z koleżanką przez telefon. Zawołać ją?
- Nie nie przeszkadzajmy jej. Chciałem tylko powiedzieć, że wszyscy są zachwyceni waszym wystąpieniem. Podbiłyście serca wszystkich. Zapunktowałyście jeszcze bardziej, gdy oznajmiłem, że jesteście samoukami. Na początku nie chciano mi wierzyć, ale w końcu przekonałem ich - powiedział trumfalnie - Jesteście faworytkami.
- Co?! - jęknęłam rozczarowana. W głębi duszy miałam nadzieję, że jednak ktoś będzie od nas lepszy i nic nie wyjdzie z tego wyjazdu.
- Powinnaś się cieszyć!
- No bo wie pan, ja nie chcę nigdzie jechać. Taniec to dziecinne marzenie, z którego wyrosłam. Teraz już wiem, że z tego nie da się żyć.
- Ale ty jesteś genialna! Masz w sobie tyle energii i pasji. Ta energia udziela się też twojej siostrze. Bez ciebie ona jest niczym, tak samo jak ty bez niej!
Właśnie na dół zeszła Robi
-O ,! dobry wieczór
- Cześć Roberto
-czy cos się stało .?
 - Ależ skąd! Właśnie mówiłem twojej siostrze, że jesteście jednymi z najlepszych, a wasz występ podbił serca oglądających. 
- Przesadza pan!
- Wcale, że nie! Przyszedłem się was zapytać, czy w razie czego, mógłbym zostac waszym menadżerem
-wow.! naprawdę.?! no jasne
Ale to nie będzie potrzebne! My nie wygramy! - powiedziałam głośno
-Simona przestań być taką pesymistką
- Nie jestem pesymistką, tylko realistką! To jest znaczna różnica!
- Wygracie! A jeśli nie wygracie, to załatwię wam występ tu na miejscu, potem może jakaś krótka trasa. - Patrzyłam na niego jak na idiotę!
- No, ja nigdzie nie jadę !
-Simona obiecałaś no chyba..chyba ,że kłamałaś .?-spytała rozczarowana a w jej oczach stanęły łzy
- Ja nie kłamałam! - wzbraniałam się, ale znałam prawdę
-To czemu teraz się sprzeciwiasz .?-załamał jej się głos
- Bo... no bo... - nie wiedziałam co powiedzieć - Daj spokój Robi
-Daj spokój .?! jak mogłaś mnie tak perfidnie okłamać -poleciała jej łza
- Nie kłamię! Do Londynu pojadę, ale nie ma mowy o żadnej trasie koncertowej! - wymyśliłam na poczekaniu
-kłamiesz .! znam Cię a po za tym nie trzeba Cię znać by to widzieć jesteś słabą kłamczuchą musisz nad tym jeszcze popracować -pobiegła na górę
- No Robi! Zaczekaj! - wrzeszczałam za nią - ROBI! - Brak odzewu. Zaklęłam pod nosem i uderzyłam pięścią w szafkę.
- Dlaczego nie chcesz jechać? - zapytał mężczyzna siedzący na sofie. 
- Ja jestem realistką! Idę na medycynę i nie mam czasu na udawanie tancereczki!
- To żadne udawanie! Wsztsko na poważnie! Castingi, teledyski! Nowe, bogate życie.
- Nie stać nas na to. - powiedziałam siadając koło niego.
- Ale moją szkołę tańca stać na to, by wyprawić dwie porządne tancerki za granice. Opłacimy wam wszysko : mieszkanie, jedzenie, zakupy, przyjemności typu; restauracje, kosmetycza, fryzjer, imprezy.
Usłyszałam jak drzwi frontowe się otwierają. Rodzice! I co ja mam zrobić z Osbornem? Do szafy go przecież nie wrzucę! Myśl Simona, MYŚL! 
- Rodzice! Jak się dowiedzą, że byłyśmy na tym konkursie to nas rozstrzelają! - pisnęłam.
- Ale dl... - nie dokończył, bo do salonu weszli rodzice. Mama spojrzała ma mężczyznę siedzącego na kanapie. Mierzyła go wzrokiem, patrząc to na mnie, to na niego. Czułam się co najmniej dziwnie. Chciała coś powiedzieć, ale ją ubiegłam. 
-Mamo! To jest mój... eee - spojrzałam na Osborna. Mama patrzyła na mnie wyczekująco - Mój... Nauczyciel fizyki! - palnęłam pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy. Że jest nauczycielem, to nie skłamałam, ale mogłam powiedzieć, że uczy mnie WFu. Było by wiarygodniej.
- Dobry wieczór! Miło mi pana poznać! - powiedziała mama wyciągając rękę w powitalnym geście.
- Mi również?! - odparł nie pewnie - Pani wybaczy, ale muszę się już zbierać. 
- A szkoda! Mam tyle pytań...
- Może innym razem mamo! Pan bardzo się spieszy. Wpadł tylko po to, by przekazać, że jest olimpiada z fizyki i żebym się zaczęła przygotowywać - powoli przyzwyczajałam się do ciągłych kłamstw.
- Dokładnie - poparł mnie Osborn.
- No tak, to do następnego spotkania - pożegnała go mama, odprowadzając mężczyznę do drzwi. Odetchnęłam z ulgą. Był by dym, gdyby się dowiedziała kim on tak na prawdę jest
Poszłam do kuchni i kończyłam swoje bazgroły. 
- Przystojny ten wasz fizyk. A jaki wysportowany - mówiła mama szukając czegoś w lodówce. 
- To ja może pójdę spać! - Czmychnęłam na górę i pod prysznic. Ubrałam swoją ulubiona piżamę i poszłam spać. Robi już spała w swoim łóżku zakryta kołdrą. To dzisiaj ładnie namieszałam!